|
Morgellonka - Morgellons Syndrome: Tajemnicza Choroba Browne |
|
Autor |
Wiadomość |
|
Myśliciel
Forumowicz.
Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: z mózgu! Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 15:14, 02 Mar 2010 Temat postu: Morgellonka - Morgellons Syndrome: Tajemnicza Choroba Browne |
|
|
W 2007 roku było to już 11 tysięcy ludzi. Choroba Morgellonów charakteryzuje się rozwojem podskórnym i podtkankowym kolorowych mikrowłókien. Istnieją już kryteria diagnostyczne. Choroba prawdopodobnie jest związana z opryskami "Chemtrails" oraz GMO!!
Morgellonka czyli Morgellons Sydrome
Tajemnicza Choroba Browne'a
Proszę sobie wyobrazić czarną, przypominającą smołę substancję wyłaniającą się z ranek rozrzuconych po całym ciele w postaci podobnych do nici włókienek lub odczucie, że skórę pokrywają czołgające się po niej robaki. Miles Lawrence, architekt krajobrazu z Florencji w Teksasie, miał się właśnie zacząć pakować do podróży do Las Vegas, kiedy w pewnym momencie poczuł mrowienie w palcu ręki. Patrzył z niedowierzaniem, jak ze skóry w miejscu, z którego właśnie usunął drzazgę, wyłaniały się "małe kolczaste twory".Chwycił jeden z kolców szczypczykami i pociągnął. W reakcji poczuł ból, który przeszył mu ramię. Pociągnął za kolejny i ból sięgnął szyi. Potem doszło do jeszcze bardziej przerażających odczuć. - Miałem wrażenie, jakby pod skórą i w stawach zagnieździły się robaki - opowiada Lawrence. - No i straciłem przytomność. Tysiące ludzi z całego kraju uskarżających się na tę potworną dolegliwość stworzyło subkulturę ofiar tej choroby.
Był październik 2004 roku, gdy Sue Laws pomagała mężowi, który prowadzi firmę w Gaithersburgu. Siedząc przy komputerze poczuła nagle coś podobnego do ukąszeń pszczół. Swędzenie i ból pleców były tak silne, że zawołała męża. Nie widział niczego na jej skórze i w końcu przykleił do pleców żony samoprzylepną taśmę, oderwał ją i przyjrzał się lepkiej powierzchni przez lupę. Taśma była pokryta drobnymi, czerwonymi włóknami. Nigdy nie widzieli czegoś takiego i nie mieli pojęcia skąd się wzięły – Sue nie nosiła czerwonych ubrań. W ciągu następnego miesiąca swędzenie przybrało na sile. W nocy czuła pod skórą jakby tysiące żądlących owadów. Nie mogła spać. Podejrzewając obecność pcheł lub pleśni, małżonkowie pozbyli się dywanów i zerwali tapety. Sue twierdzi, że każdego dnia znajdowała po swojej stronie łóżka małe czarne plamki. Na skórze odkryła kropelki krwi. Zaczęła codziennie prać prześcieradła w amoniaku. Jej klatka piersiowa, szyja, twarz , plecy, ramiona i nogi pokryły się bolesnymi, czerwonymi, galaretowatymi uszkodzeniami, które wydawały się wcale nie goić. Godzinami stała pod prysznicem, kapała się w occie i soli morskiej, posypywała pudrem dla niemowląt – nic nie pomagało.
Straciła energię i miała kłopoty z pamięcią. Bolały stawy, zęby zaczęły się psuć, a włosy – wypadać. Czesząc się znajdowała na grzebieniu plątaninę włosów, włókien i fragmentów tkanki. Nie wpuszczała nikogo do domu i przestała z niego wychodzić. Bała się, że nieznana choroba jest zaraźliwa. Opowiada, jak pewnego dnia z jej gałki ocznej wyszedł różowy robak i wykrztusiła muchę. – Pomyślałam, że się zabiję - mówi. Wizyta u dermatologa niczego nie wyjaśniła. Ale w internecie trafiła na opis objawów dokładnie takich samych jak jej własne i dołączyła do ponad 11.000 osób z całego świata, które twierdzą, że cierpią na nową chorobę. Niektórzy nazywają ją „chorobą włóknistą”, ale większość określa ją jako Morgellons. Nazwa pochodzi od opisanej w XVII wieku choroby, w której dzieciom wyrastały „szorstkie włosy”. W roku 2002 mieszkająca wówczas w Południowej Karolinie sfrustrowana matka, Mary Leitao, natrafiła na opis tej choroby w starej książce o historii medycyny - po tym, jak lekarze nie chcieli uwierzyć, że z wargi jej syna wyrastają włókna.
Katalog objawów choroby Morgellons obejmuje odczuwanie swędzenia, pełzania, gryzienia i żądlenia, ziarenka, nitki albo czarne „ pyłki” na skórze bądź pod nią, uszkodzenia skóry, zmęczenie, bóle stawów oraz obecność kolorowych, w tym niebieskich, czerwonych, zielonych, przezroczystych lub białych włókien. Inne objawy - oględnie mówiąc „neurologiczne” - to głównie zmieszanie, utrata pamięci krótkoterminowej oraz halucynacje – do których mogą należeć opisywane przez Sue różowy robak i mucha, które pacjentka zobrzydzeniem zniszczyła, jak twierdzi ona sama i jej rodzina. 42-letnia Pam Winkler była, jak mówi, przykładną żoną i matką dwojga dzieci w Bel Air (stan Maryland). Pod wpływem choroby Morgellons dwukrotnie trafiła przymusowo na oddział psychiatryczny i podawano jej leki antypsychotyczne, co niestety nie pomogło w niczym, a jedynie pogorszyło znacznie dolegliwości. Lekarze twierdzili, że zmiany skórne powstały na skutek ciągłego drapania się. Przez dwa lata nie mogła spać, pracować ani robić niczego innego. Nie wierzyła jej ani rodzina, ani mąż, z którym się rozwodzi. Nie wszyscy bowiem małżonkowie znoszą widoki na skórze drugiej połówki, takie jak na zdjeciach. Mówili, że potrzebuje pomocy z powodu uzależnienia od kokainy i po prostu chce zwrócić na siebie uwagę, tyle, że nie używała narkotyków. Skądinąd wiadomo, że kokaina może niekiedy wywoływać urojenia obecności pasożytów pod skórą. Wielu chorych straciło pracę, dom, małżonka, a nawet odebrano im dzieci, bo Ameryka to jednak reżim.
Na oficjalnej stronie Morgellons Research Foundation (Fundacja Badań Morgellons) jej członkowie dzielą się opisami objawów i medycznymi przypuszczeniami oraz toczą spory z lekarzami głównego nurtu. Choroba została w sumie na nowo odkryta w roku 2002 przez Mary Leitao z McMurray w Pensylwanii, która nazwała tę przypadłość chorobą Morgellons, czyli Morgellonką. Nazwę tę wzięła od choroby o podobnych objawach, o której wspomina pewien szesnastowieczny tekst medyczny. Chorobę odkryła w czasie badania schorzenia skóry swojego dwuletniego wówczas syna. Choroba Morgellons dopiero co została zarejestrowana na radarach oficjalnej medycyny. Jak dotąd o tej przypadłości słyszało niewielu lekarzy, a jeszcze mniej wie, jak z nią postępować. Tak więc kiedy ludzie wchodzą do gabinetu lekarskiego i opisują objawy, często napotykają na sceptycyzm lub wmawia się im, że cierpią na złudzenie parazytozy - złudzenie zagnieżdżenia w skórze pasożytów. - Proszę mi wierzyć, że gdybym po raz pierwszy zobaczyła cierpiącego na to schorzenie człowieka w moim gabinecie, pomyślałabym, że zwariował - stwierdziła pielęgniarka środowiskowa Ginger Savely, która leczy w Ośrodku Medycznym w San Francisco ludzi z całego kraju cierpiących na Morgellons. Jak wiadomo współcześnie, to co psychiatrzy nazywali złudzeniami parazytozy często było jednak rzeczywistą parazytozą, np. zakażeniem pasożytami tropikalnymi, nieznanymi lekarzom w okolicy zarażenia czy raczej przywleczenia robaków, tyle, że pacjent zalekowany nie ma już możliwości dowiedzenia prawdy i uzyskania pomocy medycznej.
Cokolwiek to jest - a zdaniem jak dotąd większości lekarzy oraz psychiatrów chodzi wyłącznie o urojenia - Morgellons stała się sieciowym fenomenem. Dziwi postawa psychiatrów, twierdzących pomimo widocznych ran, że taka choroba to tylko urojenie. Nic dziwnego, że ostatnimi czasy zmarła pacjentka chora w szpitalu w Nowym Jorku, a siedmiu psychiatrów wyrzucono z pracy, oczywiście dopiero pod naciskiem organizacji praw pacjentów i obywateli. Google znajduje niemal 285.000 odnośników, wiele jest zilustrowanych barwnymi zdjęciami czegoś, co ma być kolorowymi włóknami, jakie rosną czy żyją pod skórą. Są też nagrania wideo na YouTube. Dyskusje online dotyczą także najnowszych teorii konspiracyjnych na temat przyczyn choroby np. toksycznych chemikaliów, które podobno rząd USA rozpyla za pomocą smug kondensacyjnych odrzutowców, Obcych czyli UFOludków, inteligentnej formy nanotechnologii, inżynierii genetycznej czy nieudanej broni biologicznej. Inni debatują na temat najnowszych kosztownych panaceów – antybiotyków, kremów przeciwgrzybicznych, witaminowych suplementów, srebra koloidalnego, ziemi okrzemkowej czy preparatu do odrobaczania bydła. Jednak hasła „Morgellons” nie ma na oficjalnej stronie internetowej American Academy of Dermatology, na stronach Infectious Diseases Society of America ani National Institutes of Health. Jest tylko jeden artykuł na temat Morgellons w poważnym piśmie medycznym. Najwięcej przeszkód w zbadaniu tej choroby od wielu lat robią psychiatrzy, którzy w każdym nowym zjawisku najchętniej widzieliby urojenia, żeby móc je leczyć poprzez wyniszczanie pacjenta, a nie inaczej bylo z objawami boreliozy czy porfirią. Dla psychiatrów były to jeno urojenia i halucynacje, a tymczasem są to biologiczne choroby, którymi można się naukowo zająć i nieść czlowiekowi realną pomoc, a nie tam wmawiać mu halucynacje i do tego biologicznie wyniszczać z pomocą narkotycznych neuroleptyków.
Jeffrey Meffert, professor dermatologii z University of Texas w San Antonio oraz członek American Academy of Dermatology stara się zdemaskować Morgellons. Jego zdaniem, nie chodzi o to, że ludzie nie cierpią – bo cierpią . Po prostu uważa, że chodzi o jakąś inną chorobę – na przykład świerzb albo podobną do egzemy świerzbiączkę guzkową (prurigo nodularis), na którą nie ma skutecznego leku. Obecność włókien można jego zdaniem łatwo wyjaśnić. - Osoby o bardzo swędzącej skórze mają strupy, które sączą się i do których przylepiają się różnego rodzaju włókna – z tapicerki samochodów, dywanów, włosy zwierząt domowych. Włókna, które przezentował mi jeden z moich pacjentów zawsze były tekstylne - mówi. Mimo ogromnego sceptycyzmu ze strony oficjalnej medycyny, rząd federalny podchodzi do choroby poważnie z powodu nacisków wywieranych przez chorych oraz Morgellons Research Foundation, organizację non-profit założoną w roku 2002 przez Mary Leitao. Grupa utrzymuje się ze składek (29,649 dolarów w roku 2006), a większość pieniędzy wydaje na promowanie społecznej świadomości i niewielkie granty badawcze. Pacjencie lecz się sam!
W ostatnich latach osoby twierdzące, że cierpią na chorobę Morgellons klikały na stronie internetowej fundacji i wysyłały tysiące listów do członków Kongresu USA. Ponad 40 członków obu partii, w tym kandydaci na prezydenta - senatorowie Hillary Rodham Clinton, Barack Obama i John McCain, naciskali na czuwające nad zdrowiem publicznym Centers for Disease Control and Prevention (CDC), by zbadało sprawę. Senator Barbara Boxer pisała siedem razy. W rezultacie CDC przeznaczy w ciągu następnych dwóch lat niemal milion dolarów na badanie syndromu Morgellons i pierwsze duże studium epidemiologiczne nad jak dotąd „niewyjaśnioną dermopatią”. Badania mają się rozpocząć w Kalifornii na początku 2008 roku. Włókna pobrane od pacjentów zostaną poddane analizie w waszyngtońskim Armed Forces Institute of Pathology. Mark Eberhard jest kierownikiem działu chorób pasożytniczych w CDC i członkiem 12– osobowego zespołu badającego zespół choroby Morgellons. Jak mówi, o podobnych przypadkach usłyszał po raz pierwszy 35 lat temu, podczas studiów podyplomowych. – Problem jest złożony i środowiska medyczne nie chcą się weń angażować. Musimy być bardzo otwarci. Jestem parazytologiem, ale to może być wirus albo bakteria.
Do zespołu badawczego zostaną włączeni psychiatrzy. – Niektóre osoby mogą być chore umysłowo – mówi Eberhard. – Dlatego sugerowaliśmy, że częścią badania musi być nie tylko ocena stanu fizycznego, ale i umysłowego. Robert Bransfield, psychiatra z New Jersey zwraca uwagę, że osoby z Morgellons opisują swoje objawy zawsze w podobny sposób - tymczasem treść urojeń jest dla każdego inna. Finansowane przez Morgellons Research Foundation badania próbek włókien w laboratorium Tulsa Police Department nie wykazały podobieństwa miedzy włóknami a dostępnymi na rynku tekstyliami. Czy jest możliwe, że włókna nie są urojeniem, ale czymś wcześniej nieznanym? W przeszłości zachodnia medycyna dawała dowody braku otwartości na nowe idee i paradygmaty. Jest na to nawet określenie – odruch Semmelweisa. Chodzi o natychmiastowe odrzucanie nowych informacji naukowych bez przemyślenia lub przeprowadzenia badań. Nazwa nawiązuje do XIX- wiecznego węgierskiego lekarza, który był oczerniany przez swoich kolegów gdy stwierdził, że przypadki często śmiertelnej gorączki połogowej można by wyeliminować, gdyby lekarze myli ręce w roztworze odkażającym. Jak się później okazało, miał rację. Taki sam odruchowy sprzeciw wywołało nie tak dawne odkrycie, że bakteria Helicobacter pylori powoduje wrzody żołądka.
Oto najpełniejszy obraz tajemniczej choroby Morgellons, jaki udało się do tej pory sporządzić na podstawie klinicznych i laboratoryjnych danych oraz niezwykle zaawansowanych badań wykonanych przez niewielki zespół znakomitych naukowców i lekarzy sektora prywatnego. - mówi Jeff Rense. Za chorobą Morgellons kryje się najprawdopodobniej zaraźliwa (lub zainicjowana przez nanotechnikę) inwazja ludzkich tkanek w postaci samoreplikujących się widzialnych rurek, kolorowych włókien, drucików, siatek wyposażonych w coś, co wygląda jak czujniki, anteny lub jeszcze coś innego, co posiada przypuszczalnie genetycznie zmienione i wymieszane DNA/RNA. Te (pobudzone przez nanotechnikę) "maszyny" doskonale rozwijają się w warunkach alkalicznego pH i wykorzystują do własnych celów bioelektryczną energię organizmu, jego sole mineralne i inne nie określone elementy. Ludzie dla profilaktyki nie powinni "gonić" za kwasowym pH, ale dążyć do utrzymania normalnego pH na poziomie około 7,5. Są pewne dane sugerujące, że te malutkie maszyny/wirusy posiadają swoje własne, wewnętrzne "baterie". Przypuszcza się również, że są one prawdopodobnie zdolne do odbioru określonych mikrofal, sygnałów i informacji w zakresie EMF i ELF. W jakim celu - nie wiadomo. Wzorki widać niestety na skórze, nawet jak rany i owrzodzenia się nie otwierają - i nie wygląda to na omamy, urojenia ani halucynacje, chociaż wrażenie pełzania czegoś pod skórą w takim wypadku może być uzasadnionym biologicznie rodzajem swędzenia, zresztą trudnego do wytrzymania!
Objawy mają różną postać, poczynając od otwartych ran na skórze całego ciała, które nie wytwarzają strupów, nie ulegają bakteryjnej infekcji i bardzo wolno się goją. Mentalne i neurologiczne skutki to zaburzenie świadomości, poważne zmiany osobowości, strach, depresja, problemy z fizyczną koordynacją. Ofiary choroby Morgellons cierpią też na gwałtowne skoki ciepłoty ciała, ostrą apatię i chroniczne zmęczenie. Ustalono, że maszyny czy tam włókna Morgellons najczęściej znajdowane są w płynach ustrojowych i otworach ciała, znaleziono je też w stawach i uważa się, że penetrują wszystkie układy organizmu. Niemal wszyscy dotknięci tą chorobą donoszą, że maszyny Morgellons zdają się posiadać coś w rodzaju inteligencji roju lub inteligencji grupowej. Zakażenie nimi wydaje się być możliwe i zachodzi przypuszczalnie wszystkimi normalnymi drogami typowymi dla bakterii i wirusów. Ponieważ wytrzymują temperatury do 760 stopni Celsjusza, rutynowa sterylizacja medycznych/ dentystycznych urządzeń i instrumentów jest daremna. Istnieją istotne dane wiążące aerozolowe włókna z rozpylanych w powietrzu smug chemicznych z włóknami Morgellons, jednak przenoszenie poprzez rozpylenie w powietrzu nie zostało dowiedzione.
Siostra Ginger Savely z Austin w Teksasie mówi, że zgłasza się do niej coraz więcej pacjentów z tymi objawami w postaci bolesnych wrzodów na skórze, z których wyrastają niebieskie włókienka, białe nitki i małe czarne drobiny przypominające ziarenka piasku. Według niej "opowiadanie o tym wydaje się wariactwem, ale z ich skóry wyłania się wiele rzeczy". Być może na szczęście, specjaliści od choroby z Lyme (boreliozy) sądzą, że może ona stanowić klucz do rozwiązania tej zagadki. - Około 10 procent moich pacjentów z chroniczną boreliozą ma objawy podobne do osób cierpiących na Morgellons - twierdzi Savely, która uważa, że ludzie z kleszczowym zapaleniem mózgu mają osłabiony system immunologiczny i są bardziej podatni na infekcję. Tym niemniej rzeczywista przyczyna choroby Morgellons pozostaje jak dotąd nieznana. Większość ludzi z tą chorobą donosi o niepokojących odczuciach, że coś po nich pełza, żądli ich i gryzie, oraz o nie gojących się ranach na skórze, którym towarzyszą niezwykłe twory w formie włókien lub nitek stanowiące najbardziej znamienną, wyróżniającą cechę tej choroby w pełni jej rozwoju. Ponadto pacjenci donoszą o obecności podobnych do nasion granulek oraz występujących na skórze czarnych punkcików. Całkiem możliwe, że bjawy psychiczne tej choroby są tylko jej wczesnymi zwiastunami, a w takim wypadku leczenie typowo psychiatryczne jest najgorszym rozwiązaniem z możliwych bo dodatkowo osłabia i wyczerpuje psychikę oraz układ odporności ułatwiając intruzom opanowanie ciała i pasożytowanie na nim.
Często atakowany przez tę chorobę jest obwodowy układ nerwowy, ale najbardziej typowym jej objawem jest jej wpływ na centralny układ nerwowy. Prawie wszyscy ludzie cierpiący na tę chorobę podają, że mają ogromne trudności ze skupieniem uwagi oraz z krótkoterminową pamięcią, podobnie jak w zaawansowanej boreliozie. Bardzo często w tej grupie pacjentów bo u ponad połowy wszystkich pacjentów z objawami choroby Morgellons występują zaburzenia nastroju, takie jak depresja i zaburzenia efektywne dwubiegunowe. Rodzice dzieci cierpiących na chorobę Morgellons podają, że dzieci te cierpią zwykle również na ADHD, ODD, zaburzenia nastroju i autyzm. Szacuje się, że 65 procent tych dzieci cierpi na jakiś rodzaj choroby psychicznej, zaś 10 procent na autyzm. Choroby często towarzyszące Morgellons to borelioza, znana również jako choroba z Lyme od miasta w USA, w którym po raz pierwszy ją zdiagnozowano, fibromialgia (bóle mięśni) i zespół chronicznego zmęczenia. Mozliwym jest, że kleszcze przenoszą coś jeszcze niż tylko kretki boreliozy lub, że w wyniku zakażenia i słabej odporności wytwarzane są uboczne substancje.
Cytat: GMO - Skutki Modyfikowania Żywności
Jak twierdzi Barbara H. Peterson w "Global Research", z 27 marca 2008 roku istnieją dobrze uzasadnione podejrzenia, że choroba Morgellons jest spowodowana spożywaniem żywności genetycznie zmodyfikowanej, a także tego, że modyfikacji ulegają przypadkowe organizmy w pobliżu plantacji GMO. Bardzo wielu chorych żyje w pobliżu plantacji GMO (Genetycznie Modyfikowane Organizmy), także zdecydowana większość spożywała produkty GMO, przynajmniej w USA. Nasilenie występowania choroby Morgellons zbiega się z rządowym priorytetem dla genetycznie modyfikowanej żywności i zwiększeniem jej produkcji w USA. Wielu badaczy, także byli pracownicy koncernu Monsanto zarzucają badaniom nad GMO brak nadzoru oraz brak poważnych badań nad dalszą ewolucją organizmów zmodyfikowanych, co uniemożliwia przewidywanie ich skutków. Mówi się o możliwości modyfikowania owadów oraz drobnych pasożytów, które żerują na plantacjach roślinnych GMO, a wskutek tego ich dalszą nieprzewidywalną acz zmodyfikowaną aktywność na zwierzętach i ludziach, co może się przerodzić w epidemie nieznanych, zupełnie nowych chorób. Fakt, że nawet takie kleszcze od przenoszenia boreliozy czyli choroby z Lyme mogły ulec mutacji, a tym bardziej przenoszone przez nich zarazki i pasożyty, jednak brak jeszcze wystarczająco mocnych potwierdzeń naukowych, chociaż badania są już prowadzone. Faktem bezspornie już jednak dowiedzionym jest, że dzikie rośliny żyjące w pobliżu plantacji GMO ulegają modyfikacjom od pyłków roślin zmodyfikowanych, a to rodzi powazne obawy i spekulacje, bardziej niż sam fakt istnienia roślin zmodyfikowanych poprzez biotechnologie GMO. |
Cytat: Albo Broń Biologiczna
Choroba MORGELLONS to wedle wiedzy na początek roku 2008 jakiś wirus prawdopodobnie zaraźliwy. To inwazja na ludzkich tkankach w postaci rurek, włókien, drucików. Wygląda to coś jak siatka z czujnikami i antenami. Badania prywatne jak na razie wykazały, że to malutkie wirusy jak maszyny posiadające własne baterie (nanotechnika). Prawdopodobnie posiada genetycznie zmienione i wymieszane DNA/RNA. Powinniśmy w razie zachorowania dbać o pH na poziomie 7.5, ponieważ wirus dobrze rozwija się w warunkach alkalicznego pH, wykorzystuje sole mineralne organizmu i bioelektryczną energię, co daje wyczerpanie psychiczne i fizyczne nosiciela. Objawy choroby to otwarte trudno gojące się rany, które nie tworzą strupów, rany nie tworzące infekcji. Występują również zaburzenia świadomości, zmiany osobowości, strach, depresja, skoki ciepłoty ciała, apatia, chroniczne zmęczenie. Wirus znajdowany jest w stawach, płynie ustrojowym, w otworach ciała, wygląda na to, że penetrują wszystkie układy organizmu. Wirus wytrzymuje temperaturę do 760 stopni C, czyli sterylizacja nic nie daje. Wirus żółtaczki ginie w 300 stopniach C, zatem może wygląda to na kolejną broń biologiczną, która uciekła z laboratorium, tyle, że choroba pojawiała się już wcześniej. |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
zaciekawiony
Forumowicz.
Dołączył: 07 Sty 2006
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Gród nad Krzną Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 15:25, 05 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Poprzeglądałem różne informacje na ten temat, i wygląda na to, że najpierw jacyś ludzie zaczęli wyczuwać coś pod skórą, a potem zaczęli szukać od czego to może być, i stąd wysyp teorii: że to sztuczne włókna od modyfikowanej żywności, że to nanoroboty od chemitrailsów, że to od szczepionek, że to zmodyfikowane owady... Sęk w tym, że istnieje coś takiego jak halucynoza pasożytnicza:
[link widoczny dla zalogowanych]
która daje identyczne objawy, a tajemnicze ranki z włókienkami, to może być efekt drapania się i zanieczyszczenia zadrapań włókienkami z odzieży i kurzu
Choroba ta nie jest zbyt częsta, ale wśród 300 mln amerykanów tych 11 tyś. się uzbiera.
No i jakoś tak teorie o morgellonach wmieszały się w inne teorie spisków trucicielskich.
Sprawa jest jednak badana:
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mim
Forumowicz.
Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 286
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/2
|
Wysłany: Pią 17:41, 05 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
I to jest konkretna odpowiedź, nie ma co popadać w paranoie łącząc wszystko co na początku ma niejasne objawy do nanorobocików i podobnych.
Choć sam przypadek jest ciekawy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|