|
Teisci i ateisci: Niebezpieczne zatargi |
|
Autor |
Wiadomość |
|
kowalskil
Forumowicz.
Dołączył: 15 Lip 2012
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Fort Lee, NJ, USA Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 2:38, 19 Lip 2012 Temat postu: Teisci i ateisci: Niebezpieczne zatargi |
|
|
Wojny slowne maga sie stac prawdziwymi wojnami (z zabijaniem). Jak zmniejszyc natezenie slownych konfliktow pomiedzy teistami i ateistami? Moje rozwazania na ten temat zostaly opublikowane (niestety po angielsku) w kwietniowym (2012) wydaniu czasopisma "American Atheist:"
Oto skrocona wersja polska:
Jałowe konfrontacje pomiędzy teistami i ateistami
Ludwik Kowalski, PhD
(poprawione i streszczone tlumaczenie maszynowe)
Zatruwające konflikty między teistami i ateistami, często sprowadzaje sie do "jesteśmy lepsi od was" roszczen. Konfrontacje take są rozpowszechnione, jak można sprawdzić przeglądając strony Internetowe (1). Ci, którzy promują je są zazwyczaj ani naukowcami, ani teologami. ... Chce zajac sie tym problemem bez uzywania słowa "religia". Aby dyskutowac religię, trzeba by bylo omówić różnice między religiami, polityczne wykorzystywania teizmu i ateizmu, i wiele innych powaznych tematow.
W "Zblizenie nauki i religii: Dlaczego to musi być zrobione", Robert John Russell mówi, że droga do świata bez agresywnych starć jest we współpracy teologów i naukowców (2). Ja raczej się z tym nie zgadzam. Współpraca może rozwinać się w odległej przyszłości; narazie potrzebne sa osobne dyskusje.
Pierwszym krokiem do wzajemnego szacunku pomiędzy teistami i ateistami powinno być uznanie podstawowegu faktu; większość ludzi żyje w dwóch światach: materialnym i duchowym. Metody uzasadnienia roszczen teologicznych bardzo sie różnia od metod uzywanych przez naukowców. Bóg nie jest istota materialna; eksperymenty naukowe nie są odpowiednia droga do szukania dowodow jego istnienia. To samo odnosi się do prób obalenia twierdzeń naukowych, takich jak wiek ziemi, na podstawie niezgodności ze świętymi textami.
Teologia podobna jest do matematyki, nie do nauki. Dowody matematyczne zaczynaja sie od aksjomatów (początkowo przyjętych prawd) i sprowadzaja sie do logicznych razwazan. Tylko znalezienie bledu logicznego moze sie stac powodem do odrzucenia twierdzenia matematycznego. Axiomatow sie nie udowadnia. Roszczenia naukowe, z drugiej strony, są uzasadnione na podstawie faktow doswiadczalnych a nie na podstawie czystej logiki. Dla naukowcow matymatyka jest zwykle konieczna ale nie dostateczna. Roszczenia naukowe nigdy nie sa traktowane jako "niezmienna prawda." Naukowcy wiedzą że nawet jedna niezgodnosc z danymi doswiadczalnymi moze doprowadzic do koniecznosci odrzucenia przyjetej teorii. Roznice w metodach uzasadnien roszczen, przyjetych przez naukowcow i teologow, so dostatecznym powodem do separacji zamiast współpracy.
Separacja pozwoli teistom i ateistom przemyśleć i zmienic, w miare potrzeby, podstawowe idee i metodologie. Zanim to nastapi naukowcy nie powinni uczestniczyć w debatach na temat świata duchowego, chyba że zdarzy się ze sa oni także teologami. Podobnie teologowie nie powinni uczestniczyć w debatach na temat świata materialnego, chyba że zdarzy się ze sa oni również naukowcami. Dyskusje dotyczące sposobów wyeliminowania istniejących konfliktów moga potrwać dziesięciolecia, jeśli nie wieki. Bedą one bardziej wydajne jeśli prowadzone oddzielnie.
Jestem naukowcem, a nie teologiem (3). Jako student w Polsce od 1949 do 1957, byłem agresywnym ateista, a następnie zostałem sie członkiem partii komunistycznej. Teraz jestem teistą, wierze w Boga i chdze do synagogi. ... Swoj rozwoj opisuje w zyciorysie Internetowym (4). Pisanie go było moralnym obowiązkiem, wobec rodziców, i wobec milionów innych ofiar stalinizmu. Ludze ci nie zyja ale bylem z nimi gdy pisałem. Co może być lepszym potwierdzeniem że wielu z nas żyje w dwóch różnych światach, materialnym i duchowym?
Powiedzenie że teizm i nauka to dwa "nie pokrywajace sie magisteria" zostało sformułowane przez S. J. Goulda (5). ... Nieformalna współpraca między dwoma obozami zawsze będzie istnieć, wielu naukowców są również teologami a wielu teologów są także naukowcami. Tacy ludzie z pewnoscia będą wiedzieć jakie metody uzasadnienia roszczen sa właściwe w każdej dzidzinie.
Swięte texty, jak juz wspominalem, zawieraja tez wypowiedzi o świecie materialnym. Takie wypowiedzi wynikaja z błędnych przekonańiach naszych dalekich przodków, tych co żyli gdy wiara i nauka nie były jeszcze odrębnymi dyscyplinami. Opowieść o stworzeniu, opisujaca świat powstajacy w ciągu jednego tygodnia, na przykład, nie jest już brany dosłownie, nawet przez wielu teologów. Formalne jednoznaczne uznanie tego, na przykład, przez Papieską Akademię Nauk w Watykanie, byłoby niezwykle ważnym krokiem w kierunku wyeliminowania jalowych confliktow. ...
Cytaty
1) Collected Internet comments, theo_sci
2) Robert John Russel, “Bridging Science and Religion: Why it Must be Done”
at [link widoczny dla zalogowanych]
3) L. Kowalski's publications: [link widoczny dla zalogowanych]
4) [link widoczny dla zalogowanych] Ludwik Kowalski: Pamiętnik Byłego Komunisty - TwojaEuropa.pl
5) Gould, S. J. (1997). "Nonoverlapping Magisteria." Natural History 106 (March): 16-22.
at Stephen Jay Gould, "Nonoverlapping Magisteria," 1997
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
zaciekawiony
Forumowicz.
Dołączył: 07 Sty 2006
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Gród nad Krzną Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 0:38, 10 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Tłumaczenie takie sobie. W zasadzie stwierdzenie, że oponenci należą do dziedzin tak różnych, że nie mają o czym gadać, jest wezwaniem do niedyskutowania (może na zasadzie "de gustibus est no disputandum"). Wątpliwa metoda w sytuacji gdy obie grupy propagują swe twierdzenia jako wszechstronnie prawdziwe. Jeśli ktoś twierdzi że ziemia ma 6 tysięcy lat to wchodzi w paradę specjalistom od radiodatowania, jak tu nie dyskutować?
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
kowalskil
Forumowicz.
Dołączył: 15 Lip 2012
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Fort Lee, NJ, USA Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 1:09, 10 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
zaciekawiony napisał: Tłumaczenie takie sobie. W zasadzie stwierdzenie, że oponenci należą do dziedzin tak różnych, że nie mają o czym gadać, jest wezwaniem do niedyskutowania (może na zasadzie "de gustibus est no disputandum"). Wątpliwa metoda w sytuacji gdy obie grupy propagują swe twierdzenia jako wszechstronnie prawdziwe. ... |
Sytuacja jest znacznie gorsza niz "propagowanie swoich twierdzen. Teisci chca zniszczyc ateistow i ateisci chca znszczyc teistow. Jak znizyc natezenie tego niebezpiecznego, i zaostrzjacego sie antagonizmu? To jest glowne pytanie tego watku. Osobiscie nie widze niczego lepszego od stanowiska sformulowanego przez Goulda. Dlaczego oba walczace obozy odrzucaja ideje NOMA?
L.K.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
zaciekawiony
Forumowicz.
Dołączył: 07 Sty 2006
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Gród nad Krzną Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 21:24, 10 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
NOMA jest właściwie dyplomatycznym założeniem. Teistom chcącym znaleźć dowody dla swej wiary, każe ona nie poszukiwać materialno-historycznych poświadczeń, bo wchodziliby w zakres kompetencji historyków, geologów, biologów itp. (w związku z czym NOMA uznaje za bezzasadną całą całunologię mającą za zadanie naukowo udowodnić jego autentyczność). Naukowcom z kolei ta idea sugeruje, że brzytwa Ockhama to za mało aby dowieść że pewne idee są bezsensowne.
O ile taka zasada może się sprawdzać w ramach kontaktów międzyludzkich, przestaje wystarczać przy konfliktach etycznych, gdzie pojawia się kontrastowe rozumienie pewnych materialnych punktów - wierzący uznają, że zarodek ma duszę od pierwszej zygoty i powinien być chroniony, niewierzący nie uznają duszy i takie uzasadnienia stają się bezsensowne. NOMA prowadziłaby tu do stwierdzenia, że teiści nie mogą być pewni, że dusza jest w zarodku bo nie mogą tego udowodnić mierzalnym sposobem, a więc za pomocą narzędzi z niereligijnego "magisterium", z drugiej strony naukowcy nie mogli by dowieść że jej tam nie ma, bo dusza wykracza poza możliwości naukowego instrumentalium. I jak tu ustalić przepisy prawne?
Cały pomysł przypomina mi ideę "cząstek prawdy w każdej religii" będącą sposobem na pogodzenie różnych wyznań - niestety pomysł nie sprawdza się, bo wierzący z każdej grupy uznają, że ta cząstka musi być u nich większa, w przeciwnym razie musieliby stwierdzić, że część ich wiary to złudzenia. Czy w takich konfliktach da się dojść do consensusu? Nie mam pojęcia.
ps. a jakie były reakcje na artykuł za granicą?
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
jenot
Forumowicz.
Dołączył: 27 Lis 2014
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 20:43, 27 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Szkoda gadać, są pytania tak trudne i tak niemożliwe do ogarnięcia przez ludzi, że każdy powinien się przyznać: JESTEM NIEWIEDZĄCY bo tak na prawdę nikt nic z tego nie wie, tylko jest mniej lub bardziej przekonany do jakiejś teorii. A teorie to tylko teorie, to prawdopodobieństwo prawdy a nie prawda sama w sobie..
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|