JKKJ
Forumowicz.
Dołączył: 05 Maj 2012
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 15:18, 05 Maj 2012 Temat postu: Odwrócona rzeczywistość we śnie |
|
|
Witam!
Nie wiem, czy to dobre miejsce na szukanie pomocy, ale spróbuję. Miałam dwa dni temu straszny sen, proszę o cierpliwość, ponieważ jest on dość skomplikowany.
Zasnęłam obok mojego chłopaka i przyśnił mi się ten sam pokój, w którym śnię rzeczywiście, tylko siedzę z moim chłopakiem na odwrót(ja na jego miejscu) i meble w pomieszczeniu są minimalnie poprzestawiane. Zwróciłam mu na coś dość uszczypliwie uwagę, a on nagle przyciąga mnie brutalnie do siebie i zaczyna dusić. W tym śnie jestem jakby sobą, mam własne cechy osobowości, wspomnienia(aktualne) i wyobrażenie o bliskich, dlatego przez długą chwilę po prostu nie dociera do mnie, że mój chłopak mnie krzywdzi, z drugiej strony mam poczucie beznadziejności sytuacji. Raz proszę, żeby przestał.W pewnym momencie zaczynam działać, wyrywam mu się(mimo, iż normalnie nie byłoby to w ogóle możliwe, jestem zbyt słaba fizycznie w porównaniu do niego). On wyciąga broni, celuje, strzela , ale broń nie odpala. Zabieram mu ją, uciekam na dwór i sama próbuję, ponieważ nie widzę dla siebie innego ratunku, ale wtedy nie odpala.
Budzę się, jednak znów we śnie. Zaczyna się tak samo jak w pierwszym. Wszystko identycznie. Pytam chłopaka czy nic się nie wydarzyło, bo właśnie mi się śniło to i to i pytam wreszcie czy mnie przypadkiem nie dusił. On zaczyna żartować i na niby mnie dusić. Zaczynam go błagać, żeby przestał i pytam ponownie czy nie robił tego na serio, kiedy spałam. Nie odpowiada, tylko zaczyna agresywnie się wykłócać i odchodzi. Zaczyna mnie ogarniać uczucie bezradności i ogromnego rozżalenia. Opanowuje mnie również straszny lęk, zaczynam zapalać światła w pomieszczeniu, za mną snuje się siostra, która je zgasza. Jest osowiała, melancholijna i jakby bez życia. Wreszcie pojawia się moja mama(nie mieszka ze mną, ale odwiedzała mnie przeddzień). Opowiadam jej sen i mówię, że to wszystko bez sensu, również odejście chłopaka. Ona mi na to, że skoro studiuję psychologię(jestem na Iszym roku, ale rezygnuję z kontynuacji, o czym się dowiedziała podczas wizyty, ona też jest we śnie i w rzeczywistości psychologiem), to powinnam wiedzieć, że sny mają znaczenie, że to projekcja naszej podświadomości. Ona kiedyś walczyła z tymi wizjami, ale ostateczne zaakceptowanie ich jako cząstki siebie dało jej spokój i szczęście. A propos mojego chłopaka mówi, że jest niedojrzały(ma odwrotne zdanie na jego temat normalnie) i nie powinniśmy razem mieszkać(niedawno zaakceptowała tę decyzję bez obiekcji). Jawi się jako kobieta wyzwolona, nowoczesna, egocentryczna, przebojowa, towarzyska i o otwartym umyśle. Do tego jest rozwiedziona(w rzeczywistości nie, jest z moim tatą od prawie 30 lat) i zostawia mnie samą, bo idzie na przyjęcie wyprawione z moim tatą, nota bene byłym mężem. Proszę ją żeby została, bo się boję. Ona na to, że powinnam sama sobie z tym poradzić. W tym momencie czuję, że coś jest nie tak. Cała rzeczywistość jest na opak. Zaczynam się zastanawiać, czy coś mnie nie opętało, czuję otoczenie czystego Zła, ponieważ dostrzegam tę odwróconą formę.W śnie pojawia się na moment mój tata. Ignoruje mnie i pospiesza mamę przy wychodzeniu. Budzę się.
Dla wyjaśnienia: mój chłopak nigdy nie zostawił mnie w trudnej sytuacji, jest pacyfistą, nigdy mnie nie uderzył, nie było między nami nawet agresji słownej, jest jednak bardzo silny fizycznie, nadopiekuńczy. Moja mama jest kobietą o dość konserwatywnych poglądach, emocjonalna, skryta, dość zamknięta na to, co nowe. Na temat snów ma zdanie, iż to owszem związane z podświadomością, ale nie jest odzwierciedleniem rzeczywistości. Do tego jest bardzo nadopiekuńcza, martwi się moim złym stanem psychiki(mam powracające stany depresyjne), kiedyś zignorowała pewną alarmującą kwestię, jednak ostatnio już trzyma się na baczności względem mojej sytuacji. Moja siostra jest bojaźliwa, ale przebojowa, gadatliwa, energiczna. Mój tata jest bardzo zaangażowany w kwestie rodzinne, czasem bardziej niż mama. Nigdy nie jest ignorantem, może nie jest wylewny, trzyma na dystans, ale w jakiś sposób zawsze reaguje.
Najgorsze, że jedynie po 40 minutach obudziłam się obok mojego chłopaka i przez długi czas bałam się, czy czegoś mi nie zrobi. Najbardziej martwi mnie jednak ta odwrócona symbolika, jestem osobą wierzącą i to mi się kojarzy po prostu z Szatanem, a z laickiej perspektywy z "Mistrzem i Małgorzatą"(choć to też przecież czyste Zło). Wszystko przeinaczone, a z wierzchu niby bez zmian. Cały czas towarzyszyło mi rozczarowanie, które się wzmagało z każdą minutą. Przepraszam za ten esej.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|