Autor |
Wiadomość |
|
SzEwCzYk
Forumowicz.
Dołączył: 12 Paź 2005
Posty: 907
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 13:58, 16 Paź 2005 Temat postu: Misja Apollo 11 |
|
|
Dr Władimir Ażaża, radziecki fizyk i matematyk był jednym z radzieckich naukowców, którzy podsłuchiwali rozmowę Neila Armstronga i Buzza Aldrina a kontrolą naziemnej obsługi lotu. Twierdzi on, że Apollo 11 spotkało na Księżycu istoty pozaziemskie. Spotkanie miało miejsce krótko po wylądowaniu, jednak relacja astronautów nigdy nie została wyemitowana publicznie, ponieważ została ocenzurowana przez NASA.
W relacji na żywo wyglądało to tak: Neil Armstrong po wylądowaniu Apollo 11 powiedział, że widzi jakieś światła w okolicy jednego z kraterów. Po chwili z centrum kontroli lotów w Houston doszło pytanie o dalsze informacje, w tym miejscu nastąpiły zakłócenia i już nic nie było słychać Maurice Chatelain, specjalista od spraw łączności, który w tym czasie pracował dla NASA, oświadczył publicznie, że transmisja radiowa z Apolla11 została kilkakrotnie przerwana żeby zataić informacje dotyczące statków pozaziemskich. Twierdzi on również, że każda misja Apollo była obserwowana Przez UFO.
Podczas lądowania Apollo 8 Janmes Lovell powiedział coś, co było bardzo dobrze słyszalne "Poinformowano nas, że Święty Mikołaj naprawdę istnieje". Wielu ludzi twierdzi, że te słowa mają jakiś inny, ukryty sens. Major Colman VonKeviczky, badacz z Nowego Jorku, dowiedział się od współpracownika Neila Amstronga, że po pokonaniu jednej czwartej drogi do Księżyca załoga Apolla widziała i sfotografowała trzy obiekty w bliskiej odległości od pojazdu kosmicznego. Informator VonKeviczky'ego twierdzi jeszcze coś innego, znacznie bardziej niewiarygodnego: na pokładzie tych obiektów widziano postacie obcych istot, a w chwili, gdy kapsuła Eagle podchodziła do lądowania, trzy takie obiekty znajdowały się już na powierzchni Księżyca, a obcy z nich wyszli.
Podobno Armstrong nie dostosował się do poleceń z Houston i podszedł do obcych. Nikt nie wie co się później stało, lecz Armstrong został wyrzucony z programu lotów kosmicznych. Jose Antonio Silva, pilot, który przypadkowo podsłuchał rozmowę załogi Apollo ze stacją na Ziemi, powiedział na konferencji w Victorii "W trakcie jednego z lądowań na Księżycu miałem okazję przebywać w stacji naziemnej NASA w Fresdenillas i słyszeć, jak jeden z astronautów meldował o przybyciu kilku istot lub pojazdów które, według Amerykanów, widziano dzień wcześniej na powierzchni Księżyca". Silva wspomniał też o tym jak dyrektor naziemnej stacji lotów siłą wyprosił go z pomieszczenia i zakazał mówić tego, co usłyszał. Jednak Silva należał do tych, którzy zawszę mówią to, co myślą.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Dominik
Forumowicz.
Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 247
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Wto 13:36, 18 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
Słyszałem też o takiej informacji, że lądowanie na księżycu amerykanów to jedno wielkie oszustwo i wszystko zostało sfilmowane. Ja jednak w to nie wierze .
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
SzEwCzYk
Forumowicz.
Dołączył: 12 Paź 2005
Posty: 907
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 13:50, 18 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
A może powinieneś (powinniśmy...) patrz \/
Na zdjęciu powyżej cienie nie są do siebie równoległe. A raczej powinny, skoro jest tylko jedno źródło światła (Słońce).
A ta powiewająca flaga... Czyżby w ogóle nie rzucała cienia?
2. Półcienie na zamówienie
Gdy wrócicie do zdjęcia numer 1 zobaczycie, że cienie, zarówno astronauty jak i lądownika księżycowego, są prawie całkiem ciemne. Jest to oczywiste gdy weźmie się pod uwagę fakt, iż Księżyc pozbawiony jest atmosfery, która rozprasza światło. Mówiąc bardziej obrazowo: na Ziemi "w dzień" całe niebo jest jasne, natomiast na Księżycu jest czarne - gdy zasłonicie Słońce, nic z góry nie będzie świecić. Co najwyżej docierać będzie do Was światło odbite od gruntu lub odbijające się od stojącego obok człowieka. Ale słabe to będą źródła światła - zdjęcia nie da się nimi naświetlić.
Skoro więc na Księżycu w zacienionych miejscach panuje praktycznie całkowita ciemność, to dlaczego na zdjęciu poniżej widzimy tak wyraźnie przebywającego w cieniu astronautę? Zupełnie jakby był w naszym pokoju, a za oknem świeciło słońce. Czy w księżycowym cieniu może być aż tak jasno? A może film był bardzo czuły?
Skoro tak, to dlaczego nie sfotografował ANI JEDNEJ gwiazdy? Bo na zdjęciach z misji Apollo po prostu nie ma gwiazd.
Nie ma gwiazd, jest za to Ziemia.
3. Ziemia z daleka
Czy tak wygląda Ziemia z Księżyca? Może... Ale może jednak inaczej?
Średnica Ziemi to około 12 tys. km, a jej minimalna odległość od Księżyca to 356 tys. km. Niektórzy utrzymują, że z takiej odległości widać byłoby znacznie więcej lądów. Ziemia jest przecież tylko w 2/3 pokryta oceanami, gdy na tym zdjęciu wygląda jakby było to raczej 9/10. Rozsądne wytłumaczenie tego fenomenu natury jest takie, że zdjęcie zostało zrobione z niskiej orbity i znacznie pomniejszone.
Jeśli macie w domu globus, weźcie go do ręki i zobaczcie jak wyglądają oceany gdy obserwujecie je z bliska, a jak gdy z daleka. Czy to zdjęcie wygląda jak globus widziany z daleka?
4. Pył księżycowy
Czy wyobrażacie sobie na czym polega lądowanie na takim ciele jak pozbawiony atmosfery Księżyc?
Choć jego przyciganie jest sześciokrotnie mniejsze od ziemskiego, to jednak fakt braku atmosfery bardzo komplikuje sprawę. Nie można bowiem zastosować żadnego sposobu lądowania powszechnie używanego na Ziemi lub w innych lotach kosmicznych. Nie ma możliwości użycia spadochronu, ani wykorzystania skrzydeł czy śmigieł. Sterować mozna jedynie slinikami odrzutowymi, którymi utrzymywać należy nie tylko określony kierunek, ale również prędkość. To wszystko w warunkach niemożliwych do przećwiczenia na Ziemi - braku atmosfery i 6-krotnie mniejszego przyciągania.
Ostatnią fotografią w naszej kolekcji jest zdjęcie lądownika księżycowego, czy raczej tego jak wyglądała powierzchnia Księżyca w miejscu jego lądowania. Problem polega na tym, że nie widać, aby silniki odrzutowe, które przecież musiały wyhamowywać lądownik, pozostawiły po sobie jakikolwiek ślad na księżycowym gruncie.
5. Wierzchołek góry lodowej
Powyższe zdjęcia to jedynie wierzchołek góry lodowej.
Zainteresowanych odsyłam na oficjalną stronę ze zdjęciami z misji Apollo apolloarchive.com oraz na polska stronę AstroGALLERY, gdzie znajdziecie oryginalne filmy z lotów na Księżyc. W internecie jest wiele stron, których autorzy przedstawiają analizy wybranych zdjeć z Księżyca wykazyjące ich falsyfikację. Proponujemy jednak żebyście sami obejrzeli te autentyki i sami ocenili czy eksperci z NASA są lepsi od Lucasa. Inaczej mówiąc: czy tak Waszym zdaniem wygląda Księżyc?
Część powyższych komentarzy pochodzi z posta niejakiego Ctrl na forum Conspiracy Central, jednak materiałów tego typu znaleźć można w internecie całą masę. Nie dalej jak dziś oglądałem natomiast na Discovery film, w którym udowadniano, że "wielbiciele teorii spiskowych nie maja racji". Ich podsumowującym argumentem było to, że już chyba łatwiej byłoby wylądować na Księżycu, niż sfałszować lądowanie na nim. No cóż... zapewne coś w tym jest, bo ani jedno, ani drugie jeszcze się im udało.
Obejrzyj film Did We Land On The Moon? (po angielsku)
Można oczywiście wierzyć w to, że Armstrong nie jest łgarzem i faktycznie tam był. Podobnie jak można wierzyć w to, że 11 września islamscy terroryści uprowadzili plastikowymi nożami amerykańskie samoloty pełne ludzi i wysadzili nimi stalowe drapacze chmur. Można też wierzyć w to, że terroryści wypowiedzieli nam wojnę, a obecność polskiej armii w Iraku jest samoobroną, nie napaścią. Można nawet uwierzyć w to, że Saddam miał broń masowego rażenia i że wcale nie chodziło o ropę. Można uwierzyć we wszystko - wystarczy chcieć
Ale my radzimy pozostać sceptykami, bo Świat to jednak jedno wielkie kłamstwo. Kłamstwo które nie jest ślepe, lecz perfidne, wyrafinowane i zmierzające w konkretnym kierunku - uczynienia z nas, prostych ludzi, posłusznego standa baranów, które będzie wierzyło w to, co rząd tego Świata zapisał sobie w scenariuszu.
Jedynym krajem, który w tamtym czasie mógł zdemaskować fałszerstwo był Związek Radziecki. Zapewne ówczesny ruski rząd, gdyby tylko chciał, dopatrzyłby się w dowodach lądowania człowieka na Księżycu przynajmniej tych samych fałszerstw, o których możecie dowiedzieć się na tej stronie. Skoro jednak tego nie zrobił, to wydaje sie logicznym, iż było to częścią jakiegoś układu pomiędzy rządami USA i ZSRR tamtych czasów. Tu oczywiście pojawia sie pytanie "jakiego układu?"
Niestety nie wiem jakiego, ale co za różnica?
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dominik
Forumowicz.
Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 247
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Wto 14:05, 18 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
A skąd masz te zdjęcia? Może są one specjalnie obrobione w jakimś programie graficznym żeby człowiek oglądający je miał wrażenie że coś tu jest nie tak?
Ja jednak nadal jestem za tym że lądowanie na księżycu to prawda, przecież wtedy na to całe zdarzenie były skupione oczy całego świata, patrzyły na to miliony ludzi. Moim zdaniem nie ma takiej możliwości aby ktoś się czegoś nie dopatrzył.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
SzEwCzYk
Forumowicz.
Dołączył: 12 Paź 2005
Posty: 907
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 14:08, 18 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
zdjęcia są pobrane z oficjalnej strony NASA
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Chessman
Forumowicz.
Dołączył: 14 Paź 2005
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto 16:41, 18 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
A czy podczas zdarzeń 11 września ludzie zobaczyli te ogromne nieścisłości, szczegóły? Poza tym, moim zdaniem, te zdjęcia wcale nie dowodzą, że nie było lądowania na księżycu tylko, że może podczas lądowania na nim faktycznie mieli kontakt z UFO, być może na księżycu też było UFO dlatego też musieli spreparować materiały na których ich nie będzie. Tylko w zasadzie mam jedno pytanie. Jeżeli prawdą jest, że UFO kontaktuje się z rządami, że są niezbite dowody na to, że UFO istnieje to dlaczego to ukrywają... Co jest tego powodem?...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Chessman dnia Wto 16:51, 18 Paź 2005, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
SzEwCzYk
Forumowicz.
Dołączył: 12 Paź 2005
Posty: 907
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 16:47, 18 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
hmmm, o jakie szczegóły Ci chodzi ? :>
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Chessman
Forumowicz.
Dołączył: 14 Paź 2005
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto 16:55, 18 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
Nie oglądałeś 9/11 ? W sumie powinienem dać linka, tak więc czynię: [link widoczny dla zalogowanych]
napisy trzeba znaleźć samemu bo film jest po angielsku. A jeżeli oglądałeś ten film to chodzi mi między innymi o błyski na dziobach samolotów zaraz przed zderzeniem.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
SzEwCzYk
Forumowicz.
Dołączył: 12 Paź 2005
Posty: 907
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 17:04, 18 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
Jasne ze oglądałem ale wiesz, byli tacy co twierdzili ze w czasie ataków pojawiło się UFO... W twarz szatana jestem jeszcze w stanie uwierzyc, ale i tak sądze ze to graficzna mistyfikacja. A same dowody w 911... zachwycające! mam 100% pewność że to sprawka USA. Ale koniec gadki o 911 bo to nie ten temat :P tu gadamy o Apollo Swoją drogą to bardzo ciekawe. Nie zdziwiłbym się gdyby to była mistyfikacja (podróż na księżyc) Widzieliście co się działo 3 miesiące temu na misji discavery... to co tyle lat temu bez problemu (prawie) lądowali na księżycu (ale z powodzeniem) a w 2005 roku nie mogą pospacerować w pzrestrzeni, i kółeczka zrobić ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Babinicz
Forumowicz.
Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Dębica
|
Wysłany: Wto 17:06, 18 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
link do filmu z polskimi napisami:
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
SzEwCzYk
Forumowicz.
Dołączył: 12 Paź 2005
Posty: 907
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 18:55, 18 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
Żeby samodzielnie móc ocenić materiały pochodzące rzekomo z amerykańskich lotów na Księżyc, powinniśmy zapoznać się z najważniejszymi informacjami dotyczącymi Księżyca.
Podstawową wielkością fizyczną, która ma wpływ na cały szereg innych zjawisk występujących na Księżycu jest jego masa. Jest ona 81 razy mniejsza od masy Ziemi, a co za tym idzie, grawitacja jest około 6-cio krotnie mniejsza. Mała masa naszego naturalnego satelity powoduje, że nie jest on w stanie utrzymać w swoim polu grawitacyjnym żadnych gazowych cząstek, przez co nie posiada on atmosfery. Docierające do Księżyca promieniowanie słoneczne prawie w całości jest przyjmowane przez jego powierzchnię, ponieważ nie ma atmosfery, która byłaby w stanie przyjąć energię słoneczną i otrzymane w ten sposób ciepło rozprowadzić. Skutkiem tego powierzchnia Księżyca rozgrzewana jest przez Słońce świecące w zenicie do temperatury około +130 stopni Celsjusza. W tym samym czasie dokładnie po przeciwnej, nieoświetlonej stronie Księżyca, panuje temperatura rzędu -160 stopni Celsjusza. Jak widzimy na zdjęciach i filmach z Księżyca, Amerykańscy astronauci wylądowali z daleka od księżycowego równika, przez co temperatura na otwartym słońcu była zapewne znacznie niższa, ale prawdopodobnie nie niższa niż +50 – +60 stopni Celsjusza. Ponieważ nie ma atmosfery rozprowadzającej ciepło, więc wierzchnia warstwa kombinezonu astronauty powinna mieć od nasłonecznionej strony temperaturę około +50 – +60 stopni Celsjusza, podczas gdy część kombinezonu pozostająca w cieniu powinna mieć temperaturę -40 – -50 stopni Celsjusza lub jeszcze niższą. Czy ówczesna technika była w stanie wytworzyć kombinezony, które byłyby w stanie zapewnić kosmonautom przeżycie w takich warunkach? Ten sam problem dotyczy kamer oraz aparatów fotograficznych używanych na Księżycu. Materiałem światłoczułym była tradycyjna emulsja fotograficzna. Trudno sobie wyobrazić emulsję będącą w stanie wytrzymać tak duże wahania temperatur i odwzorować niemal perfekcyjnie księżycowe widoki tym bardziej, że same kamery nie miały żadnych dodatkowych osłon mogących je chronić przed tak dużą zmiennością temperatur.
Tak duża zmienność temperatur powoduje gwałtowną erozję księżycowej powierzchni co sprawia, że jest ona pokryta warstwą drobi skalnych oraz pyłu. Amerykański lądownik był napędzany silnikiem rakietowym, który przy lądowaniu powinien był wzbić do góry ogromne obłoki pyłowe, które następnie osiadałyby na powierzchni Księżyca przez długie godziny. Tymczasem na zdjęciach widać wyraźnie, że silnik rakietowy nie tylko że nie pozostawił żadnych śladów na powierzchni Księżyca spowodowanych jego ogromnym ciągiem i bardzo wysoką temperaturą gazów wylotowych, to nawet nie wzbił do góry księżycowego pyłu, o czym świadczą idealnie czyste podpory lądownika.
Zapewne wszyscy mamy w pamięci obraz pierwszego kroku człowieka na Księżycu i odcisk jego buta w księżycowym gruncie. Do tego, aby odcisk buta czy kół amerykańskiego pojazdu księżycowego pozostawił wyraźny ślad na powierzchni Księżyca, potrzebna byłaby wysoka lepkość księżycowego pyłu, a ta byłaby wynikiem istnienia na powierzchni Księżyca wody, co jak wiemy nie ma miejsca. Grunt księżycowy powinien się zachowywać jak suchy piasek na plaży – tak długo, jak trzymamy w nim stopę, jest odbity w nim obraz naszej stopy, ale kiedy ją podniesiemy, suchy piasek obsuwa się, pozostawiając niewielki dołek bez żadnych wyraźnych odcisków czy śladów. Tak samo powinno być na Księżycu i wszystkie te ślady widoczne na zdjęciach i filmach na Księżycu nie mogłyby trwać, ponieważ nie ma tam wody, która mogłaby utrzymać cząstki księżycowego pyłu w kształcie nadanym mu przez buty astronautów czy koła pojazdu księżycowego – tak samo, jak nie można zbudować „babki” z piasku używając do tego suchego piasku. Niektórzy twierdzą, że pył znajdujący się na Księżycu jest tak mały, że w przypadku jego ściśnięcia występuje zjawisko wzajemnego wiązania się cząstek pyłu na poziomach molekularnych. Wydaje mi się to mało prawdopodobne po pierwsze dlatego, że pył księżycowy nie jest jednorodny i jest w nim wiele większych drobin i odłamków skalnych a po drugie tak wykonany ślad musiałby mieć ogromną trwałość – do jego zniszczenia wymagana byłaby duża energia mogąca pokonać siłę oddziaływania międzycząsteczkowego. Ta teoria wydaje mi się mało prawdopodobna.
Pamiętamy zapewne filmy, na których astronauci na Księżycu poruszają się po jego powierzchni w sposób majestatyczny, leciutko odbijając się od jego powierzchni i niemal płynąc nad nią. Szokiem dla wielu osób będzie obejrzenie tych filmów z prędkością zaledwie dwukrotnie większą – czar pryska. Te filmy nie różnią się niczym od filmów nakręconych na Ziemi. Pył wzbijany przez astronautów czy przez koła pojazdu księżycowego bardzo szybko opada na powierzchnię i cały obraz niczym nie różni się na przykład od zachowania piasku, który sami wzbilibyśmy w górę podskakując w górę na plaży. Na Księżycu, z racji znacznie mniejszego ciążenia oraz braku oporu atmosfery, cząstki pyłu powinny lecieć (w porównaniu z Ziemią) kilkakrotnie dalej i kilkakrotnie wyżej a ich opadanie powinno być również kilkakrotnie dłuższe. Ale tego na filmach z Księżyca nie ma.
Brak atmosfery sprawia, że nawet przy świecącym Słońcu na księżycowym niebie powinniśmy widzieć kilkakrotnie więcej gwiazd, niż w czasie najciemniejszej, bezchmurnej, bezksiężycowej nocy na Ziemi. Ale gwiazd na amerykańskich zdjęciach z Księżyca nie ma. Jeżeli znajdziemy w Internecie zdjęcia z księżycowych misji wykonane w bardzo wysokich rozdzielczościach i jeszcze je powiększymy, to zobaczymy na księżycowym niebie coś, co od biedy można uznać za gwiazdy, ale chyba nie tak to powinno wyglądać.
Brak atmosfery jest również powodem występowania znacznie większych niż na Ziemi kontrastów pomiędzy oświetloną stroną obiektu, a jego stroną pozostającą w cieniu. Każdy, kto kiedyś robił zdjęcie „pod słońce” wie, że wychodzi ono bardzo ciemne. Efekt ten powinien być zwielokrotniony na Księżycu, ponieważ nie ma tam atmosfery rozpraszającej światło i zmniejszającej kontrasty. Tymczasem widzimy zdjęcia, na których idealnie widać na przykład lądownik zarówno od strony oświetlanej przez Słońce, jak również wszystko, co znajduje się w jego cieniu. To na Księżycu jest niemożliwe. Nie pomaga tu również teoria, że to powierzchnia Księżyca odbijała część światła słonecznego, rozświetlając tym samym cienie. Tak zwane albedo Księżyca, czyli iloraz światła odbitego od jego powierzchni i światła padającego na nią, wynosi 0,12, co oznacza, że Księżyc odbija zaledwie 12% padającego na niego światła, czyli 3 razy mniej niż Ziemia. Tak niska wartość odbijanego światła w żadnym razie nie mogła tak znacząco rozświetlić cieni. Mogły to zrobić trzy czynniki: powierzchnia znacznie lepiej odbijająca światło niż powierzchnia Księżyca, istniejąca atmosfera rozpraszająca światło oraz stosunkowo słabe „słońce”, dające słabsze natężenie światła po stronie naświetlanych obiektów, ale również znacznie mniejsze kontrasty pomiędzy światłami i cieniami.
Na większości zdjęć z Księżyca widzimy znaczniki w postaci krzyżyków o równych ramionach. Znaczniki takie są umieszczane z reguły pomiędzy obiektywem a naświetlanym filmem, co w momencie wykonywania zdjęcia powoduje nałożenie na zdjęcie swego rodzaju siatki ułatwiającej orientację na zdjęciu, odczytanie różnych proporcji, odległości na zdjęciu i tak dalej. Ponieważ znaczniki znajdują się tuż przed naświetlaną klatką zdjęciową, więc na zdjęciu powinny być na pierwszym planie, przesłaniając fotografowane obiekty. Na wielu zdjęciach z Księżyca tak jest, ale jest też niemało zdjęć, na których jakiś obiekt na zdjęciu przesłania znacznik (!), co jest całkowicie niemożliwe do wystąpienia w rzeczywistości. Teoria tłumacząca to zjawisko mówi, że może ono wystąpić, jeżeli fotografujemy bardzo jasny obiekt. Na kilku zdjęciach może się to zgadzać, ale na wielu zdjęciach jest tak, że znacznik jest przesłonięty przez ciemny obiekt.
Nie mogą również ujść uwadze zdjęcia, na których cienie rozchodzą się w różnych kierunkach czy też zdjęcia, na których wyraźnie widać, że im dalej od miejsca, z którego zostało wykonane zdjęcie, tym powierzchnia Księżyca staje się coraz ciemniejsza, co świadczy o jej nierównomiernym oświetleniu.
Zdarzają się również zdjęcia czy ujęcia filmowe, które oficjalnie zostały wykonane w miejscach oddalonych o wiele kilometrów, a które to zdjęcia po nałożeniu na siebie dają identyczny obraz otoczenia.
Czy taki „księżycowy krajobraz” trudno byłoby zrobić na Ziemi? Nie byłoby trudno, tym bardziej, że przy zdjęciach z „Księżyca” prawdopodobnie pracował Stanley Kubrick, człowiek który nakręcił film „2001: Odyseja kosmiczna”, którego premiera miała miejsce w kwietniu 1968 roku, na nieco ponad rok przed „lądowaniem na Księżycu”. Film ten stworzył w ludziach obraz tego, jak wygląda kosmos i życie na statku kosmicznym. Znacznie łatwiej więc „kupili” oni historię o lądowaniu Amerykanów na Księżycu.
Polecam również wszystkim wycieczkę do Wrocławia i obejrzenie „Panoramy Racławickiej”. Tam, w pełnym świetle reflektorów, kilkanaście metrów od obrazu często trudno jest zauważyć, gdzie kończy się scenografia znajdująca się przed obrazem, a gdzie zaczyna się sam obraz.
Na zakończenie jeszcze jedna istotna uwaga. Otóż Ziemia wytwarza wokół siebie ogromne pole magnetyczne, rozciągające się na tysiące kilometrów od jej powierzchni. Pole to chroni Ziemię i nas wszystkich przed zabójczym promieniowaniem kosmicznym, przede wszystkim naszego Słońca. Często wysoka aktywność słoneczne sprawia, że promieniowanie to ma szczególną siłę i w miejscach najmniejszej ochrony, czyli w okolicach biegunów, przedostaje się ono w pobliże Ziemi, tworząc na niebie cudowny spektakl z postaci zórz polarnych. Astronauci znajdujący się na orbicie okołoziemskiej, pracujący nawet w otwartej przestrzeni, są w naturalny sposób chronieni przed tym promieniowaniem dzięki istnieniu owego pola magnetycznego oraz w znacznie mniejszym stopniu dzięki skafandrom. Astronautów na Księżycu mogły chronić tylko skafandry i nie łudźmy się, że byłyby one w stanie zapewnić im należytą ochronę. Nawet gdyby zdołali żywi powrócić na Ziemię, w krótkim czasie zmarliby na skutek napromieniowania, podobnie jak po napromieniowaniu w czasie wybuchu atomowego. Na żadnych zdjęciach i filmach z Księżyca nie ma śladów rozbłysków, które byłyby efektem wysokiego promieniowania kosmicznego. Proszę przy okazji zwrócić uwagę na rozbłyski na filmach z Czarnobyla wykonanych niedługo po wybuchu reaktora atomowego.
Zastanawiające dla mnie jest również to, w jaki sposób Amerykanie byli w stanie przeprowadzić telewizyjną relację na żywo z powierzchni Księżyca, jak również relacje na żywo w kolorze (!) z pokładu statku lecącego na Księżyc. Technika telewizyjna była o całe generacje gorsza od obecnej. Kamery studyjne miały rozmiary sporych skrzyń, ważących po 20 – 30 kilogramów i były kompletnie nieprzystosowane do filmowania „z ręki”. Montowane były na dużych, równie ciężkich statywach. Zabranie na pokład „Apollo” kamery telewizyjnej przyzwoitej jakości wiązałoby się z ogromnymi problemami z jej obsługą oraz znacznym ryzykiem jej uszkodzenia. A transmisje z Księżyca sprawiają wrażenie, jakby tych kamer było kilka! Do ich zasilenia potrzebny byłby generator prądowy o całkiem sporej wydajności, ponieważ taka kamera, oparta przecież jeszcze na technologii lampowej, z pewnością potrzebowała co najmniej 200 – 250 Wat mocy do jej zasilenia. A gdzie tu jeszcze miejsce na urządzenia miksujące, modulujące sygnał, nadajniki? Jakim sposobem kamery lampowe były w stanie efektywnie pracować na powierzchni Księżyca, będąc narażone na skrajne wahania temperatur i promieniowanie kosmiczne zakłócające pracę układów lampowych? Kamery, które kosmonauci mieli przymocowane do kombinezonów, były kamerami filmowymi, mogącymi rejestrować obrazy na taśmach filmowych, które następnie po wywołaniu można było dopiero oglądać, a więc przy ich użyciu nie można było przeprowadzić transmisji telewizyjnej. Ja na zdjęciach i filmach z Księżyca nie widzę kamer, przy użyciu których można by przeprowadzić transmisję na żywo.
Zdjęcia z misji księżycowych można znaleźć na oficjalnych stronach Amerykańskiej Agencji Kosmicznej NASA, na przykład tutaj [link widoczny dla zalogowanych]
Po co zatem zostało odstawione całe to przedstawienie? Po to, aby stworzyć złudzenie, że USA jest w stanie wyprzedzić ZSRR pod każdym względem. Jest bardzo możliwe, że Amerykanie nigdy nie wylądowali na Księżycu. Było to zadanie znacznie przerastające ówczesne możliwości. Również i dzisiaj zadanie to wydaje się w dalszym ciągu niemożliwe do zrealizowania, mimo znacznego postępu nauki i techniki. Przyjrzyjmy się w ogólnych zarysach amerykańskim i radzieckim osiągnięciom w dziedzinie załogowych lotów kosmicznych. 12 kwietnia 1961 roku Jurij Gagarin jako pierwszy człowiek w historii poleciał w kosmos. Amerykanie byli w stanie wysłać na orbitę swojego człowieka 20 lutego 1962 roku – był nim John Glenn. Czy Amerykanie w ciągu 7 lat potrafiliby rozwinąć technikę lotów kosmicznych od kilkunastominutowego lotu na orbicie wokółziemskiej jednego człowieka do trwającego około 10 dni lotu załogowego na długości ponad 800,000 kilometrów i doprowadzić do lądowania na Księżycu pierwszego człowieka w dniu 21 lipca 1969 roku? I czy byliby w stanie powtórzyć to 5 razy bez żadnych problemów? (było 6 misji księżycowych, ale w czasie jednej z nich wystąpiły poważne problemy, zapewne dla „statystyki” i stworzenia wrażenia, że nie jest to takie proste). Nasuwa mi się od razu skojarzenie z 11 września 2001 roku i teorią, że 19 „niedzielnych pilotów” porwało cztery pasażerskie Boeingi i trafiło nimi w cele w 3 próbach na 4. Jak zatem wytłumaczyć to, że mając tak ogromne doświadczenie w załogowych lotach na Księżyc, Amerykanie nie potrafili zrobić nawet dobrej stacji kosmicznej na orbicie wokółziemskiej? Zbudowali i umieścili na orbicie stację „Skylab”, która na orbicie wokółziemskiej przebywała od roku 1973 do roku 1979, kiedy to w dużej części spłonęła w ziemskiej atmosferze wyniku zejścia z orbity, a jej szczątki spadły do oceanu. W czasie 6 lat na przebywania na orbicie stacja przez zaledwie rok była dostępna dla amerykańskich kosmonautów – przebywało na niej w sumie 9 kosmonautów przez łączny czas 172 dni. Tymczasem Związek Radziecki w ramach programu „Sojuz” w latach 1971 – 1982 umieścił na orbicie 7 stacji orbitalnych, których załogi prawie za każdym razem ustanawiały nowe rekordy długości przebywania człowieka w przestrzeni kosmicznej, prowadząc przy tym szereg badań naukowych i zapewne innych. W roku 1986 Związek Radziecki wyniósł na orbitę okołoziemską stację „Mir”, która służyła również kosmonautom amerykańskim. Stacja „Mir”, rozbudowywana, modernizowana, naprawiana przebywała na orbicie przez 15 lat, do roku 2001, z czego przez 13 lat przebywali na niej ludzie! Amerykanie tymczasem byli w stanie zbudować flotyllę sześciu bardzo skomplikowanych i bardzo kosztownych wahadłowców (z których dwa uległy zniszczeniu w katastrofach) i które – gdyby nie istnienie na orbicie radzieckiego „Mira” – prawie nie miałyby co robić, ponieważ nie są przystosowane do długotrwałych misji orbitalnych. Nie łudźmy się: Amerykanie nie byli w stanie wysłać ludzi na Księżyc. Skoro nawet nie byli w stanie utrzymać przez dłuższy czas stacji kosmicznej na orbicie okołoziemskiej, to w jaki sposób byli w stanie zapewnić warunki do przeżycia dla sześciu załóg, które rzekomo wylądowały na Księżycu i które miały do przebycia ponad 800,000 kilometrów w obydwie strony w zupełnie nowym, w dużej części nieznanym środowisku?
Na zadawane przez wielu ludzi pytanie: skoro lot na Księżyc okazał się tak prosty, to dlaczego cały program lotów na Księżyc został tak nagle zakończony, dlaczego ani później, ani obecnie nikt na Księżyc nie lata? – oficjele odpowiadają: właściwie to nie ma po co, zdobycie Księżyca było wyścigiem, wytworem „Zimnej Wojny”, celem samym w sobie, mającym pokazać przewagę USA nad ZSRR. Cel został osiągnięty, więc każdy kto poleciałby teraz na Księżyc, będzie zaledwie „drugim”, więc nie ma po co tego robić. Proste? To tak, jakby powiedzieć: skoro Mount Everest został już zdobyty, to nie ma sensu, żeby ktokolwiek na niego wchodził. Czy to jest racjonalne uzasadnienie? Oczywiście że nie. Gdyby nie było po co latać w kosmos, to żadne państwo nie robiłoby już tego, bo niby po co? Skoro w kosmosie były już sondy, zwierzęta, ludzie, to po co cokolwiek jeszcze tam wysyłać? Przeczą temu duże programy kosmiczne wielu państw, z nowych wspomnijmy tylko Chiny czy Indie, które nie przejmują się tym, że już ktoś przed nimi był w kosmosie i chcą go zdobywać dla siebie. Czy dla nas, Polaków, nie byłoby ogromną nobilitacją wśród narodów świata, gdybyśmy wysłali na Księżyc naszych rodaków? Oczywiście, że byłoby to dla nas powodem do wielkiej dumy, niezależnie od tego, czy Polak stanąłby na Księżycu jako drugi czy jako pięćdziesiąty drugi człowiek w historii. To nie jest osiągnięcie, o którym dzisiaj mówią wszyscy, a o którym następnego dnia nikt nie pamięta – to są wydarzenia wpisujące się na zawsze w historię ludzkości. Nie ma załogowych lotów na Księżyc, bo również obecnie jest to zadanie niewykonalne. Twierdzenie, że nie ma po co tego robić, jest po prostu niepoważne.
Zbudowanie stałej bazy na Księżycu oddałoby nieocenione korzyści państwu, które byłoby w stanie tego dokonać. Jak ważne jest zdobywanie kosmosu świadczy chociażby pokonanie tak ogromnej liczby różnych problemów i rozpoczęcie stałej współpracy wielu państw przy budowie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Badania naukowe prowadzone na orbicie wokółziemskiej oddały i oddają nieocenione usługi wszelkim gałęziom nauki, techniki i biznesu. Jednakże długotrwałe przebywanie człowieka na orbicie ma duży negatywny wpływ na ludzki organizm. Stworzenie na Księżycu stałej bazy byłoby rzeczą wręcz bezcenną, łączącą zarówno zalety wysokiej próżni kosmicznej, jak i co prawda mniejszej niż na Ziemi, ale jednak istniejącej grawitacji. Do tego warunki zerowej grawitacji można osiągnąć na orbicie Księżyca znacznie łatwiej niż w przypadku Ziemi. Dlatego też twierdzenia, że na Księżyc się nie lata, bo to jest za drogie albo że nie ma po co, są największą bzdurą jaką można wymyślić. Prawda jest na naszych oczach: dopiero współpraca najbardziej zaawansowanych technicznie i technologicznie państw świata pozwala na zbudowanie przyzwoitej stacji orbitalnej, w której będą mogli przez długi czas przebywać kosmonauci, w dobrych i bezpiecznych warunkach. A jak świat będzie istniał, to może za 50 – 100 lat ktoś w końcu na Księżyc poleci.
Najprostszą metodą sprawdzenia tego, czy Amerykanie rzeczywiście wylądowali na Księżycu, byłoby przyjrzenie się przez największe ziemskie teleskopy astronomiczne, czy w miejscach lądowania Amerykanów stoją podstawy lądowników oraz amerykańskie pojazdy księżycowe. Jeżeli przy użyciu teleskopów nie udałoby się tego stwierdzić, mogłaby to zrobić przy okazji badań Księżyca jakaś sonda. Jednakże to, co mamy obecnie na oficjalnych filmach i zdjęciach z Księżyca jest aż nadto wystarczające, aby uznać, że Amerykanie na Księżycu nigdy nie byli, a cała ta historia jest taką samą fikcją, jak atak terrorystów na USA z 11 września 2001 roku. Ten nagły odwrót od kolejnych lotów na Księżyc kojarzy mi się z równie nagłym spadkiem zainteresowania osobą Bin Ladena, który rzekomo stoi za zamachami z 11 września 2001 roku. Dlaczego Amerykanie już o nim nie mówią? Dlaczego go nie szukają? Z tego samego powodu, dla którego nie polecieli już nigdy więcej na Księżyc: tak samo jak w roku 1969 nie chodziło o Księżyc, tak obecnie nie chodzi o Bin Ladena ani terrorystów. Fikcja goni fikcję, kłamstwo goni kłamstwo.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Chessman
Forumowicz.
Dołączył: 14 Paź 2005
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto 18:56, 18 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
A co się stało na misji discovery?
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
SzEwCzYk
Forumowicz.
Dołączył: 12 Paź 2005
Posty: 907
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 19:35, 18 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
jakto co :> ledwo co udało im się przybyć spowrotem na ziemię
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Chessman
Forumowicz.
Dołączył: 14 Paź 2005
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto 21:24, 18 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
Ale możesz opisać dokładnie bo(może wstyd się przyznać) nie wiem wogóle o co chodzi
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
SzEwCzYk
Forumowicz.
Dołączył: 12 Paź 2005
Posty: 907
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 21:50, 18 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
Hehehe, spoko. :> A więc bylo to w śierpniu tego roku... NASA wysłałą w kosmos 4osobową załogę, opatrzoną kryptonimem "Misja Discovery' Bo NASA pracowała nad tym razem z Discavery. No i chyba po jakimś tygodniu w przestrzeni, wszystko na pokładzie zaczeło się pieprzyć. To jakieś urządzenie odpadło, to silnik padł itp. wogóle masakra. Naprawili jedno, zadzwonił Bush i powiedział 'Ameryka jest z was dumna' to druga rzecz się zepsuła. Jakoś na styk to wszystko 'skleili na tasme' w dosłownym tego słowa znaczeniu (kleili tasmą izolacyjną, ale taką wytrzymalszą) :P I jakoś tam wrucili. Ale ogólnie, straszne problemy techniczne z tym mieli... wpisz w google misja albo wyprawa (niepamiętam) Discavery, to napewno coś znajdziesz
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|