AdRor
Forumowicz.
Dołączył: 13 Lut 2006
Posty: 835
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/2
|
Wysłany: Czw 19:19, 30 Mar 2006 Temat postu: Stary artykuł (2003) ale ciągle aktualny. |
|
|
Nie widziałem tego artukułu na forum więc chcę się z wami podzielić.
Europa pod kontrolą
z Władimirem Bukowskim rozmawia Barbara Bubula
Według Pana tezy socjalistyczni "bolszewicy" z ZSRR i socjalistyczni "mienszewicy" z Zachodniej Europy zmówili się w latach 80. w celu stworzenia w Europie nowej wersji ponadnarodowego superpaństwa. W 1989 r., przynajmniej częściowo, sytuacja wymknęła im się spod kontroli. Czy nadal trwa w tym zakresie współpraca między Moskwą a Brukselą, tak intensywna w czasie "aksamitnego przełomu" 1989 raku?
W.B: Po pierwsze - to nie jest tylko moje zdanie, ale prawda, którą można udowodnić. Jest mnóstwo dokumentów w archiwach Związku Radzieckiego, które potwierdzają, iż rzeczywiście był to układ pomiędzy socjaldemokratami z Zachodu i komunistami z ZSRR. I wszystkie wydarzenia zaplanowane zostały zgodnie z tym porozumieniem. Po drugie, tylko połowa tego planu się nie powiodła, bo w roku 1991 zniknął Związek Radziecki. Druga połowa planu realizowana była nadal. Pomimo faktu, że to przestało mieć sens, nawet z perspektywy socjalistów. Kontynuowali, ponieważ stało się to wygodne. Dało im to władzę w Europie, całkowicie niekontrolowaną. I władzę nieograniczoną w czasie, ponieważ nie ma żadnych mechanizmów, które mogą ich tej władzy pozbawić. Oto dlaczego obecnie również tamten plan sprzed 20 lat działa. Pyta Pani, czy Bruksela nadal współpracuje z Moskwą w tym zakresie. Tak, do pewnego stopnia, choć nie tak intensywnie, jak w czasach Gorbaczowa. Ale zakres tej współpracy z każdym rokiem się powiększa, wraca do punktu wyjścia. Dziś Putin, Schroder i Chirac zaczynają działać według tamtych wzorców. Ale nie da się całkiem wrócić do tamtej sytuacji, bo dzisiejsza Rosja, mimo wysiłków Putina, nie jest w stanie przekształcić się w państwo na modłę Związku Radzieckiego.
Jest Pan autorem dość szokującej tezy o podobieństwach Unii Europejskiej do Związku Sowieckiego. Na czym te podobieństwa polegają?
W.B: Jest ich wiele. To było zamierzone, jak udowodniłem w swojej książce „Moskiewski proces”, i zostało zaplanowane w celu realizacji doktryny tzw. konwergencji. Zaplanowane przez bolszewików i mienszewików. Chcieli oni dokonać zmian po obu stronach żelaznej kurtyny, żeby zaczęły one do siebie lepiej pasować. Cała rzecz rozpoczęła się w roku 1985. Przed tą datą europejski wspólny rynek nie był uważany za sprawę polityczną. Miał służyć tylko wolnej wymianie dóbr i pieniędzy oraz swobodnemu poruszaniu się ludzi. To było dobrze pomyślane, nikt się temu nie sprzeciwiał. Około roku 1985 zarówno Związek Sowiecki, jak i lewicowcy na Zachodzie zmienili swoje nastawienie do tej idei. Przedtem byli przeciw wspólnemu rynkowi, teraz nagle zaczęli go wspierać. Ponieważ zorientowali się, że gdyby tak wspomóc lewicę na Zachodzie w przejęciu władzy w tej nowej instytucji, to byłby wspaniały środek dla realizacji doktryny konwergencji. Więc to nieprzypadkowe podobieństwa łączą ZSRR i Unię Europejską. Ona została celowo zbudowana (po roku 1985) w taki sposób, żeby pasować do Związku Sowieckiego.
Wspomniał Pan. że obecnie zauważyć można coraz ściślejszą współpracę Schrodera i Chiraca z Putinem. W jakim kierunku zmierza Rosja pod kierunkiem Putina? Czy jako Polacy powinniśmy się obawiać rozwoju sytuacji w Rosji?
W.B.: Czy obawiać - nie wiem, ale powinniście zdawać sobie sprawę, że sytuacja w Rosji nie rozwija się w dobrym kierunku. Obecnie trudno powiedzieć, na ile będzie to groźne dla krajów Europy Wschodniej. Ale rzeczywistość jest taka, że po roku 2000, kiedy KGB powróciło do władzy w Rosji w osobach Putina i jego świty przywrócone zostało wiele z cech dawnego Związku Sowieckiego. Wrócił dawny hymn, czerwona flaga w armii, nawet o mało co nie odbudowali pomnika Dzierżyńskiego w Moskwie. Do tego się nawet posunęli. Ale to tylko zewnętrzne znaki. Idąc głębiej: zlikwidowano niezależne środki przekazu - jeden po drugim. Teraz uporawszy się z niezależną telewizją, zabierają się za rozgłośnie radiowe i gazety Kolejnych kilka czasopism zostało zlikwidowanych w ostatnich dwóch miesiącach z powodu swej opozycyjności. Widać więc, że chcą przywrócić niektóre elementy kontroli rodem z systemu sowieckiego. Przejęli kontrolę nad większą częścią przemysłu i prawdopodobnie nad większością zorganizowanej przestępczości. Więc w pewnym sensie jest to niebezpieczne dla innych krajów, w tym dla Polski. Ale to bardzo niebezpieczne przede wszystkim dla Rosji. KGB używa też ropy i gazu jako imperialnej broni służącej wpływom w innych krajach, zwłaszcza w Europie Wschodniej.
Twierdzi Pan, że socjaliści zachodnioeuropejscy świadomie manipulują imigracją z państw muzułmańskich i krajów trzeciego świata.
W.B.: Tak. To jeden z projektów, które są z rozmysłem realizowane. I nie ma znaczenia, czy imigracja jest muzułmańska, czy nie. Dla rządzących Europą ważne jest, żeby to była imigracja z trzeciego świata. Z kilku powodów. Stwarza się pozory, że to konieczność ekonomiczna. To bzdura. Mamy teraz w Europie wysokie bezrobocie. A oni na to, że w przyszłości będzie wielkie zapotrzebowanie na siłę roboczą. Romano Prodi mówi, że będziemy potrzebowali około 50 mln pracowników z imigracji w roku 2050. Specjalna grupa robocza przy Komisji Europejskiej dwa lata temu oznajmiła, że będzie potrzebne 30 milionów nowych pracowników z krajów trzeciego świata. A to bardzo zabawne, ponieważ jeśli nawet im wierzyć, że będziemy potrzebować siły roboczej, to dlaczego brać ją z krajów trzeciego świata? Jest tyle rąk do pracy w Europie Wschodniej, w Rosji, na Ukrainie, dobrze wykwalifikowanych ludzi, dlaczego zatem sięgać do trzeciego świata? Nie ma żadnej potrzeby ekonomicznej. Jest potrzeba polityczna. To, co teraz się robi, to kreowanie "mniejszości". I mniejsza o to, czy to będą mniejszości rasowe, etniczne czy seksualne, ponieważ dzięki mniejszościom władcy Europy chcą rządzić. Już nie mamy społeczeństwa jako całości, jak dawniej. Na przykład w Wielkiej Brytanii, gdzie mieszkam, są „społeczności” - społeczność karaibska, społeczność afrykańska, Bejowska i lesbijska. Społeczeństwo zostało rozbite na kawałki. To, co oni robią jest mniej więcej tym samym, co Lenin zrobił z proletariatem. Wymyślił tę mniejszość. I w imię tej uciskanej mniejszości przejął władzę. Dokładnie ten sam plan jest realizowany teraz przez europejską lewicę. Tworzy się mniejszości, by w ich imię przejmować władzę i wprowadzać dyktaturę.
Czy nie większym jednak od "socjalizmu mienszewickiego" zagrożeniem dla kultur narodowych jest liberalna globalizacja?
W.B.: Te rzeczy są w gruncie rzeczy powiązane. Kiedy mówimy o globalizacji, ludzie mylą pojęcia. Słyszymy: cóż to jest globalizacja? Przepływy finansowe zostały rzeczywiście zglobalizowane, ale to wszystko - mówią. To tylko narzędzie, globalizacja dzieje się w sposób naturalny nic nie musimy robić, nie musimy nawet jej kontrolować, to tendencja naszych czasów - tak się to prezentuje. W rzeczywistości, chodzi zawsze o globalną kontrolę. Gdyby to był tylko proces naturalny nie potrzebowalibyśmy kontroli. Pod pojęciem globalizacji przywódcy świata rozumieją dziś globalną kontrolę. I prawdopodobnie - globalny rząd.
Więc nie ma to nic wspólnego z liberalizmem jako ideologią?
W.B.: Nic a nic. Ponieważ każdy liberał powie, że im mniej regulacji tym lepiej. Prawdziwi liberałowie nie chcą globalnej kontroli. Niech się wszystko dzieje swobodnie.
Nie ma Pan zbyt wysokiego mniemania o elitach intelektualnych Zachodu. Ale czy widzi Pan jakąś pozytywną rolę dla nich w ocaleniu kultury zachodnioeuropejskiej?
W.B.: Intelektualiści dzisiaj są tak podzieleni, jak reszta społeczeństwa. Panuje zamęt, fragmentacja. Mam do czynienia z intelektualistami z Włoch, z organizacją o nazwie Comiteti per la Liberta. To inteligenci, nauczyciele, naukowcy dziennikarze, prawnicy. Są bardzo przeciwni idei integracji europejskiej, federacyjnemu państwu europejskiemu, krytykują "polityczną poprawność”. Niestety choć to całkiem pokaźna organizacja, mająca sto komitetów w różnych miastach Włoch, ich wpływ na sytuację w kraju pozostaje niewielki, ponieważ wpływy są obecnie pod kontrolą tylko specyficznych grup z elity. Jeśli nie należysz do tych uprzywilejowanych grup - nigdy twoje przesłanie nie pojawi się na przykład w telewizji. To już prawie tak, jak w Rosji. Więc jaki wpływ mogą mieć niezależne elity intelektualne?
Wchodzimy w okres destrukcji, kryzysu. Kultura europejska ocaleje, ponieważ jest bardzo głęboko zakorzeniona, bardzo trudno ją zniszczyć całkowicie. Nawet w Rosji po 75 latach komunizmu kultura pozostała europejska. Ale nadchodzi kryzys ekonomiczny, społeczny i polityczny A przede wszystkim - kryzys moralny.
Jak długo ten kryzys potrwa?
W.B.: Określenie czasu jest trudne, ponieważ mamy do czynienia z procesami, które posiadają swą własną inercję. Kontekst ekonomiczny jest dziś niekorzystny Kryzys może się rozpocząć lada dzień. Niemcy słabną, Francja słabnie, a to dwa filary Unii Europejskiej. Więc kiedy w tych krajach zacznie się recesja, to w konsekwencji upadek gospodarczy Europy przyspieszony zostanie w sposób dramatyczny. Ten okres będzie nawet jeszcze krótszy wskutek wprowadzenia euro. Bo ze wspólną walutą o wiele trudniej zahamować kryzys ekonomiczny Więc to się może zacząć choćby jutro, bo pod względem ekonomicznym sytuacja jest na progu kryzysu.
Nasza rozmowa będzie publikowana tuż przed referendum europejskim w Polsce. Powiedział Pan kilka lat temu, że wielu antykomunistów w Rosji i innych krajach bloku było zawiedzionych konformistyczną postawą Polaków w roku 1989.
W.B.: Tak, porozumienie okrągłego stołu było najgorszym tego dowodem.
Jak ocenia Pan postawę polskiej opinii publicznej wobec wyzwań roku 2003?
W.B.: Cóż, fakt ogromnego poparcia szeroko pojętej opinii publicznej dla wstąpienia do Unii Europejskiej mnie nie dziwi. W Europie Wschodniej ma on przyczyny historyczne. Przez długie lata zagrożenie pochodziło ze Wschodu, z Zachodu szło światło. Bardzo trudno zmienić tę mentalność. Ludzie mówią o „wchodzeniu do Europy”. Ale przecież wy nie wchodzicie do Europy. Wy wchodzicie do federacyjnego państwa - a to zupełnie inna sprawa. Gdybyście wchodzili do Europy z wszystkimi jej tradycjami - nikt by nie był przeciw. Ale przyłączacie się do określonego projektu politycznego, który ma charakter socjalistyczny. I na nieszczęście, wyjaśnianie tego w kraju, który przeżywa kryzys tożsamości, kryzys ekonomiczny jest bardzo trudne. Ludzie myślą, że wstąpienie do Europy to jakiś rozwój. W rzeczywistości to was zmiecie z powierzchni ziemi. Nie wiem, czy i jak Niemcy i Francja przetrwają, gdy to wszystko runie. Ale Polska zostanie zniszczona.
Ma Pan do zaproponowania swoim współpracownikom z Czech czy Polski tylko współpracę ze Szwajcarią i Norwegią, które nie są członkami UE oraz z Wielką Brytanią, najmniej związaną ze strukturami unijnymi. Czy to nie za mało?
W.B.: Moglibyście w kilka krajów rozwinąć ideę wspólnego rynku w Europie, do którego mogłyby się przyłączyć Norwegia i Szwajcaria. To jest możliwe i ekonomicznie uzasadnione. Razem stanowilibyście całkiem sporą grupę, spory rynek. Moglibyście przetrwać.
Korupcja odgórna, rozwój struktur mafijnych opartych o dawne służby specjalne - dostrzega Pan podobny model rozwoju krajów pokomunistycznych, po grzechu pierworodnym 1989 roku. W jaki sposób narody mogą się przed tym rakiem uratować? Co jest lekarstwem?
W.B.: Myślę, że lekarstwem jest rozszerzanie demokracji, a nie jej ograniczanie. A wejście do UE ograniczy demokrację, bo zarządzanie odbywać się będzie z dala, poprzez struktury biurokratyczne. Nie będzie żadnego sposobu na obronę przed korupcją, a struktury europejskie dodadzą do tego swoją porcję nowej korupcji. Więc rozszerzajcie demokrację, a najlepiej zmieńcie swój system wyborczy z proporcjonalnego na większościowy w jednomandatowych okręgach wyborczych. To najlepszy sposób na korupcję. Musicie w sposób bezpośredni wybierać ludzi, którzy będą za wszystko odpowiedzialni przed elektoratem. I wtedy pozostanie szansa na zwalczenie struktur mafijnych. W przeciwnym razie te struktury zawładną waszym życiem.
Dziękuję za rozmowę.
Kraków, dn. 14 marca 2003 r.
Magazyn Obywatel Nr 3(11)/2003
Post został pochwalony 0 razy |
|
|